Mogę pracować, ale tylko do czerwca, potem jadę na wakacje. Żaden szef nie da mi tak długiego urlopu! Tak coraz częściej myśli młody człowiek. Nie ma jeszcze własnej rodziny, a plany turystyczne bardzo bogate.
Praca nie jest już dla nich tylko celem. Jest sposobem na realizację planów. Coraz częściej pracownikiem są od października do czerwca. Potem się zwalniają i jadą na wakacje.
Dorywczo do wakacji
Można się pokusić o stwierdzenie, że pracownicy „do wakacji” to w większości ci, którzy łapią się prac dorywczych, sezonowych. Takich, z którymi żadnej swojej przyszłości zawodowej wiązać nie będą.
To zjawisko jest coraz popularniejsze. Obserwujemy coraz częściej, że zatrudnieni składają wymówienia z końcem kwietnia – opowiada pracownik działu kadr jednej z sieci komórkowych. Zatrudniają się u nas głównie młodzi ludzie. Wielu z nich jeszcze nie ma poważnych planów zawodowych. Pracują na tzw. słuchawce przez parę miesięcy i się zwalniają.
Czemu się tu dziwić. Praca nie jest najwyższych lotów, więc czemu mam tu siedzieć latami. Nie chce mi się tyle czasu odbierać telefonów i wysłuchiwać pretensji i głupich pytań klientów – tłumaczy 19-latek zatrudniony na umowę o dzieło w dziale call center. Większość z nas nie ma umowy o pracę, więc nic nas tu za bardzo nie trzyma. A że dosyć łatwo się dostać, to czemu trochę nie popracować. Zawsze jakiś dodatkowy punkt w CV. Przyzwyczajony jednak jestem do wakacji, trudno by było z nich zrezygnować.
Dziewczyna, którą spotykam na korytarzu jednego z biur podróży opowiada, że robiła tak przez całe studia. Pracowałam i odkładałam pieniądze . Potem jechałam na trzy miesiące na wakacje i od października szukałam nowej pracy – tłumaczy. Teraz to już co innego. Nie mieszkam już z rodzicami i nie mogę sobie pozwolić na takie szaleństwa.
Przemyślany plan
Coraz więcej jest jednak takich, którzy mają mocne CV i żadnych problemów ze znalezieniem nowej pracy. Ta, którą wybierają jest natomiast kolejnym świadomym krokiem w ich zawodowej karierze. Do nich należy Łukasz. Ma 30 lat i stanowisko dyrektora w jednej z czołowych firm w branży IT.
Wirtualna Polska: ile razy zwolniłeś się z pracy tylko po to, żeby pojechać na wakacje?
Łukasz: przez 5 lat jechałem na długi urlop zwalniając się wcześniej z pracy. Czasem nawet dwa razy w roku zmieniałem firmę.
Jakich firm szukałeś?
- Jedynie takich, które odpowiadały moim kwalifikacjom i zainteresowaniom. Moje wybory były bardzo przemyślane. Nigdy nie szukałem pracy byle gdzie, byle by była.
Zapewne wiązało się z dłuższym poszukiwaniem.
- Może i tak, ale dzięki temu z czasem ta praca sama do mnie przychodziła. Pracodawca widział, że moja ścieżka zawodowa jest świadoma, a to się liczy. Co z tego, że robiłbym hamburgery a potem roznosił ulotki. W przyszłości nic bym z tego nie miał. A tak bezstresowo poszerzałem kwalifikacje i moje CV było coraz bogatsze.
Pracodawcy nie dziwili się, że tak często zmieniasz pracę. Jak odpowiadałeś na takie pytania?
- Byłem świadomy własnej wartości i wiedziałem, że dużo potrafię. Częstą zmianę pracy argumentowałem chęcią zdobycia większego doświadczenia.
Nie brakuje ci tego urlopu?
- Czasem tak, ale teraz mam świetną pracę i właściwie bez jej rzucania mogę sobie pozwolić na dłuższy wypad.
Czy twoi pracownicy w podobny sposób traktują pracę jak ty kiedyś?
- W tej firmie już tego nie widzę. Tu trudno się dostać i każdy stara się tę robotę utrzymać. Ale w poprzednich miejscach to było dosyć częste. Im większe kwalifikacje tym częstszy „urlop”.
Dzięki za rozmowę.
Łukasz wybierał świadomie. Teraz ma bogate CV i mnóstwo wspomnień. Może powiedzieć, że korzystał z życia "pełną gębą". Będę miał o czym opowiadać wnukom - śmieje się.
Powszechnie uważa się, że pracę jest zdobyć trudno i trzeba ją trzymać w garści jak jest. Ale z tych przykładów wynika, że przybywa tych, którzy myślą odmiennie. Praca jest jak ktoś chce pracować - twierdzą.
Uzbieram to odejdę
Do mniej radykalnych rozwiązań należy praca "aż się uzbiera". Zwykle nie wymaga tak częstej rotacji w firmach. Pracują więc tak długo aż zarobią tyle, ile potrzebują. Jak zarobię wystarczające pieniądze to jadę na objazd Włoch - już planuje Ania z Wrocławia. Włochy to tylko przykład. Każdy ma własny pomysł na wakacje. Ani brakuje jeszcze jakiś 4 miesięcy pracy, żeby wystarczyło na wymarzony wyjazd.
Zawsze chciałem popłynąć gdzieś daleko i na długo. Tak zrodziła się myśl tego rejsu. Pływałem 5 miesięcy i nigdy tego nie zapomnę - opowiada ze wzruszeniem Marek. Studiował zaocznie i od początku studiów pracował w informacji turystycznej. Z urlopu korzystał jak każdy. Czasem brał 2 tygodnie, żeby wyskoczyć gdzieś dalej. Jak skończyłem studia chciałem w fajny sposób zamknąć jakiś etap w moim życiu. Wymyśliłem więc ten rejs. Zrezygnowałem z pracy i pojechałem. Nie żałuję. Stwierdziłem, że pracę zawsze się jakąś znajdzie, a wspomnienia zostaną na całe życie. Teraz pracuje w dużej firmie turystycznej i często ogląda zdjęcia z podróży.
Warto spełniać swoje marzenia. Może pomysły moich rozmówców są na to dobrym sposobem, a skończyły się czasy, kiedy pracownik w jednej firmie siedział aż do emerytury. Praca jest dla nas a nie my dla pracy.
Jaka jest twoja wymarzona praca?
poniedziałek, sierpnia 04, 2008
Jak korzystać z życia "pełną gębą"?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz